Miłą niespodziankę sprawili kibicom piłkarze ręczni Juranda Ciechanów. W oddalonym o ponad 400 km Koszalinie pokonali Gwardię jedną bramką.
Takiego scenariusza mało kto się spodziewał, bo w ostatnim czasie ciechanowianie nie rozpieszczali swoją grą, szczególnie na wyjazdach, ale wreszcie los się uśmiechnął do ekipy trenera Arkadiusza Chełmińskiego.
Od pierwszego gwizdka mecz był bardzo wyrównany. W szeregach Juranda już tradycyjnie ciężar zdobywania bramek spoczywał na barkach Patryka Dębca, ale tym razem najlepszy strzelec zespołu dostał wsparcie od Sebastiana Dobrzynieckiego.
Bramka za bramkę – tak wyglądała cała pierwsza połowa i zakończyła się sprawiedliwym remisem 17:17. Problemy przyjezdnych zaczęły się po zmianie stron. Gospodarze z dużym animuszem ruszyli na Juranda i dopięli swego. W 35. minucie podopieczni Piotra Stasiuka objęli prowadzenie 21:17. Kryzys ciechanowian trwał w kolejnych minutach. Po kwadransie drugiej części miejscowi wygrywali już 28:21.
Wtedy wydawało się, że punkty są już tylko w sferze marzeń, ale zespół trenera Chełmińskiego grał do końca. Szybko zniwelował straty i w 50. minucie tracił do Gwardii trzy bramki (28:25). Można powiedzieć, że mecz zaczął się od nowa.
Końcówkę szczypiorniści Juranda rozegrali koncertowo, poczynając od bramkarza Adama Mirzejewskiego, przez solidną grę obronną, kończąc na najwięcej rzucających w tym spotkaniu. Mowa o Dobrzynieckim, który zanotował bezapelacyjnie najlepszy mecz w sezonie i Dębcu – 14 bramek mówi samo za siebie. Tę najważniejszą na wagę trzech punktów bramkę Dębiec rzucił osiem sekund przed końcem z rzutu wolnego po podaniu od Sławomira Dmowskiego. Długo wyczekiwane zwycięstwo wyjazdowe stało się faktem!
– Wygraliśmy spokojnie, jedną (śmiech). Bardzo się cieszę, bo zagraliśmy prawdziwy seniorski mecz. Chwała dla chłopaków. Tworzyli monolit, jedną całość, nikt na nikogo nie patrzył źle, każdy się motywował i to przyniosło efekty. W szatni przed meczem mówiliśmy, że podstawa to wiara w zwycięstwo, co by się nie działo to nie spuszczamy głów i walczymy do ostatniej sekundy. Chłopcy dźwignęli ten ciężar. W kryzysowym momencie nie patrzyli na wynik, na czas i grali swoje. Zespół się nie poddał i walczył. To pokazało potężny charakter, którym dysponujemy – powiedział po meczu trener Arkadiusz Chełmiński.
W następnej kolejce Jurand Ciechanów zmierzy się na własnym parkiecie z Tytanami Wejherowo. Mecz zaplanowano 16 listopada (sobota) o godzinie 18.00 w hali MOSiR.
KSPR Gwardia Koszalin – SCKS Jurand Ciechanów 31:32 (17:17)
SCKS Jurand: Mirzejewski, Zjadewicz – Dębiec 14, Dobrzyniecki 8, Smoliński 4, Dmowski 3, Tobolski 2, Ruszkowski 1, Balcerzak, Wiszowaty, Królikowski, Staniszewski, Potępa, Malinowski
Karne: 5/6
Kary: 8 min. (Dobrzyniecki – 4 min., Wiszowaty – 2 min., Balcerzak – 2 min.)
fot. Łukasz Zienkiewicz