Już w najbliższą sobotę w Gdańsku szczypiorniści Juranda Ciechanów zainaugurują rozgrywki pierwszoligowe. Prezentujemy przedsezonowy wywiad z trenerem Arkadiuszem Chełmińskim. Przyjemnej lektury!
Prawie dwa miesiące Jurand z nowym trenerem przygotowywał się do rozgrywek pierwszej ligi. Udało się panu poukładać wszystkie klocki?
Arkadiusz Chełmiński: Nie do końca. Zrobiliśmy bardzo dużą pracę, jest postęp, natomiast są pewne niedociągnięcia. Zabrakło nam troszeczkę czasu przed ligą.
Intensywny był szczególnie okres startowy. Zawodnicy nieraz oddychali rękawami.
Myślę, że zawodnicy nie spodziewali się tak ciężkiej pracy, że aż tyle wysiłku będzie ich to kosztowało. Na duży plus jest to, że wytrzymali i chcieli pracować.
Zespół rozegrał kilka meczów kontrolnych. Wyniki nie dają powodów do optymizmu.
Nie jesteśmy jeszcze tam, gdzie chciałbym, żebyśmy byli. W sparingach cała dwudziestka graczy dostawała swoje szanse. Wyniki są istotne, natomiast na tym etapie nie były najważniejsze. Bardziej interesował mnie poziom walki i grania. Parę mankamentów można mojemu zespołowi wytknąć.
Pomówmy o nowych twarzach w zespole. Największym wzmocnieniem będzie bez wątpienia Rafał Chełmiński. Byle był zdrowy.
Obecnie zmaga się z drobnym urazem, ale mam nadzieję, że będzie gotowy na sobotę.
Kacper Malinowski, Rafał Krajewski?
Rafał fajnie trenował dwa tygodnie, ale ostatnio przestał pojawiać się na treningach. Podobnie Kacper. Szkoda, bo byliby bardzo przydatni, choćby dla podniesienia rywalizacji. Wtedy poziom sportowy całej drużyny rośnie. Z różnych względów nie planowaliśmy wzmocnień z zewnątrz. Chcemy grać zawodnikami z Ciechanowa, naszymi wychowankami. Sprawa była postawiona jasno – nie chcemy armii zaciężnej. Aczkolwiek miałem parę telefonów graczy innych klubów, którzy chcieliby do nas przyjść.
Kilku juniorów UKS Nike już teraz ma szansę zaistnieć w seniorach. Najbardziej liczymy na skrzydłowych.
Na pewno, ale nie tylko skrzydłowi. Jest Adaś Mirzejewski, Dominik Staniszewski, Bartek Smoliński, ostatnio fajnie prezentuje się w grze Michał Królikowski. Juniorzy bez kompleksów próbują podbijać pierwszoligowe salony. Oby tak dalej!
Mocna obrona i skuteczna kontra. To będzie siła Juranda?
Takie było założenie. Wiadomo, że podstawą w piłce ręcznej jest gra obronna i z tego można wyprowadzać szybki kontratak. Zresztą nie ukrywam, że wszystkie zespoły, które prowadziłem grały bardzo szybką piłkę, biegały do kontrataków, zdobywały dużo bramek. Były też straty, ale korzyści zawsze przeważały. Jest jednak pewien problem z podejściem mentalnym chłopaków. Zamiast biegać, chcą zatrzymywać grę, włącza się automatyka. Mam nadzieję, że z każdym meczem będzie to coraz lepiej wyglądało.
Mamy braki na rozegraniu. Zgodzi się pan z takim stwierdzeniem?
W sensie liczebności rozgrywających na pewno tak. Powinniśmy mieć dwóch super, równych rozgrywających na każdej pozycji. Takich, którzy wchodzą nie na przetrzymanie, tylko ciągną zespół i wygrywają mecz. W razie kontuzji możemy mieć problemy.
Jeszcze większym problemem może się okazać brak doświadczenia. Z drugiej strony – po to młody zespół gra w pierwszej lidze, aby zdobyć doświadczenie.
Doświadczenie to cecha niesamowicie ważna w każdym zespole, co pokazały sparingi z Olsztynem czy Warszawą, nie wspominając o Legionowie. Tamci zawodnicy wiedzieli kiedy przyspieszyć, zwolnić. Obawiam się, że brak doświadczenia może odbijać się na naszej grze. Mamy bardzo młody zespół.
Kibice mówią: Przydałby się kołowy z prawdziwego zdarzenia.
Gra na kole to jest właśnie cwaniactwo boiskowe: gdzie się ustawić, wejść w tempo, chwycić piłkę. U nas próbują wojować na tej pozycji młodzi chłopcy, ale nie ukrywam – przydałby się ktoś z bagażem doświadczeń.
Który z bramkarzy ma najlepsze notowania u trenera Chełmińskiego?
Mamy fajnych czterech bramkarzy. Problem polega na tym, że w bramce powinien być pewniak, lider. Mecze kontrolne nie wyłoniły takiej osoby, bo każdy z nich bardzo różnie się prezentował. Na chwilę obecną wszyscy mają równe szanse. Mam jeszcze kilka dnia na zastanowienie, kto pojedzie do Gdańska i kto wyjdzie jako pierwszy.
Jakiego Juranda zobaczymy w Gdańsku?
Walecznego, z charyzmą, z sercem do walki, zasuwającego w obronie, grającego szybką i przede wszystkim mądrą piłkę.
A jakiego Juranda chciałby pan widzieć na koniec sezonu?
Grającego piękną, widowiskową piłkę dla kibica i cieszącego się z utrzymania w pierwszej lidze, bo taki jest nasz cel.
Rozmawiał Krzysztof Podliński
fot. Zenon Lewandowski