„Wyprawy” Mariusza Olszewskiego śladami zawodników z naszej Wysoczyzny Ciechanowskiej, których los, kariera, miłości rozsiały po całej Polsce. W pierwszej części Patryk Dębiec. Zachęcamy do lektury!
Na wstępie ostrzegam już taki mój brak dostosowania do dzisiejszych czasów i może być za długo, za wiele słów może być użyte, ale mam nadzieję, że wytrzymacie 🙂
Fanatycy, kibice, pasjonaci piłki ręcznej z Ciechanowa, ale też Okolic (celowo piszę wielką literą), tworzący razem rodzinę szczypiorniaka. Wychodzę, wychodzimy z swego rodzaju nowym pomysłem, inicjatywą.
W tym miejscu, z mojej perspektywy, różnych zaszłości, różnych przeszłości, gdy czasem tak wiele mamy sobie do zarzucenia, chciałbym żebyśmy spojrzeli, poczuli się, jako miłośnicy handballu, wywodzący się z MKS Jurand, UKS Olimpikus, UKS Nike, SP 5, SP 1, Czarnych Regimin czy też z SCKS Jurand (jeżeli coś bądź kogoś pominąłem, z góry przepraszam). Odrzućmy, choć na chwilę te wszelkie swary, przywary zwłaszcza w tym okresie Świąt Bożego Narodzenia. Zwracając również uwagę, iż obecny format tworzonego klubu ma charakter Stowarzyszenia, stworzonego od podstaw, gdzie towarzyszy nam nowy standard działalności poszczególnych osób – pro bono i w głównej mierze składający się z byłych zawodników związanych z handballem rodem z Wysoczyzny Ciechanowskiej.
Chciałbym, chcielibyśmy Państwu przedstawić takie króciutkie „wyprawy” śladami zawodników z naszej Wysoczyzny Ciechanowskiej, których los, kariera, miłości rozsiały po całej Polsce (a nawet nie tylko).
Pewno zapytacie, po co, a na co?
Spieszę z odpowiedzią. Ta jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin, czyli piłka ręczna traktowana również, jako bardzo brutalna, wewnątrz, w relacjach jest twierdzą dla zawierania wielu fantastycznych znajomości, przyjaźni by nie powiedzieć swego rodzaju więzów rodzinnych. Możemy się nienawidzić, ale to co nas łączy to #handball!
Tak, więc poniżej relacja z debiutanckich odwiedzin.
Około 360 km musieliśmy przejechać by zobaczyć przepiękne miasto Zamość. Byliśmy z wizytą na meczu Padwy Zamość i w odwiedzinach u jeszcze w zeszłym sezonie zawodnika #JURAND – Patryka Dębiec, wychowanka Czarnych Regimin i trenera Jacka Wardy. Myślę, że tej postaci tutejszym kibicom nie musimy zanadto przedstawiać. Olbrzymi talent i szczery, prawdziwy nie schodzący z twarzy uśmiech ciągle pamiętamy i jakże miło wspominamy to, co zostawił na parkiecie reprezentując barwy Juranda, ale również Czarnych. Po prostu staropolskimi słowami: Swój Chłop, który dał się namówić na parę fotek, choć to co mnie zaniepokoiło to brak charakterystycznego białego złota na jego piersi. Przeraziłem się, zmienili nam Patryka! Na szczęście nie, okazało się, że tylko uległ małej awarii podobnie, jak jego noga, ale wszystko wróci na swoje miejsce.
Wspólnej rozmowie i radości pewno nie byłoby końca, ale musieliśmy oddać Patryka w ręce jego obecnej drużyny, by mógł świętować tym razem wygraną Padwy z Wieluniem.
Co u niego?
Niestety trafiliśmy na moment w trakcie końcowej fazy leczenia kontuzji – trzymamy kciuki, że wróci w przyszłej rundzie i w I lidze centralnej w barwach Padwy Zamość pokaże się z jak najlepszej strony. Obiecał również wpaść, gdy tylko będzie taka możliwość w nasze skromne progi, ale o tym już po nowym roku.
PS. Trochę zazdrościmy Patrykowi piękna miasta Zamość i jego zabytków, ale z drugiej strony, myślę, że Ciechanów też ma to coś czego mogą nam zazdrościć inni, a są to chociażby ludzie wychowani na naszej Wysoczyźnie Ciechanowskiej. 🙂
Z Jurandowym pozdrowieniem
MO