Takich meczów szkoda najbardziej. Podopieczni Arkadiusza Chełmińskiego przegrali z SPR GKS Żukowo jedną bramką. Świetne zawody po stronie gości rozegrał Grzegorz Dorsz, który 18 (osiemnaście!) razy wpisał się na listę strzelców.
Ciechanowianie przystąpili do meczu osłabieni brakiem Piotra Ruszkowskiego. Skrzydłowy na ostatnim treningu skręcił kostkę i prawdopodobnie w tym roku nie zobaczymy go już na parkiecie. Sezon skończył się dla Andrzeja Kosika, który przeszedł zabieg rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego lewego kolana.
Uzasadnione obawy mieli kibice przed wizytą w Ciechanowie graczy z Żukowa. Po pierwsze – Jurand w ostatnim czasie nie zachwycał, a po drugie – sobotni rywal należy do lepszych zespołów w grupie A pierwszej ligi.
Trener Chełmiński zapowiadał przed meczem, że jego zawodnicy nie składają broni. Słowa znalazły potwierdzenie na parkiecie. Można powiedzieć – w końcu – gospodarze dobrze rozpoczęli zawody. Nie dali uciec rywalowi, co więcej, przez niemal całą pierwszą połowę utrzymywali minimalne prowadzenie. Cieszyć mogła postawa defensywy, a i w ofensywie gra ciechanowskich szczypiornistów napawała optymizmem.
Jeszcze lepiej było po przerwie. Jurand koncertowo rozgrywał kolejne minuty. Grał szybko, z pomysłem i przede wszystkim skutecznie. W rolę rozgrywającego wcielił się Damian Rutkowski, na lewe skrzydło powędrował Bartosz Smoliński. Obaj wywiązali się ze swoich zadań perfekcyjnie.
W 40. minucie Jurand osiągnął przewagę sześciu trafień i od tego momentu, niestety, nadeszło załamanie gry. W ciągu kilku minut ciechanowianie roztrwonili całą zaliczkę i mecz zaczął się od nowa. Goście w takich okolicznościach prezentowali się jednak lepiej. Pomogło im z pewnością większe doświadczenie, zachowali też więcej sił.
Mecz rozstrzygnął się w ostatnich sekundach. Juranda trzymali przy życiu Patryk Dębiec i Sebastian Dobrzyniecki. Gości natomiast Krzysztof Gądek i to on rzucił zwycięską bramkę dla swojej drużyny. Jurandowi pozostało pięć sekund. Za krótko.
– Obydwie ekipy postawiły na grę w ataku. Ogromny szacunek dla zespołu z Ciechanowa. Remis i karne byłyby fajnym rozwiązaniem dla obu stron. Zadecydował łut szczęścia, co w piłce ręcznej bardzo często się dzieje. Emocjonalnie był to dla mnie bardzo trudny mecz, ale wrażenia fenomenalne. Ludzie przywitali mnie z uśmiechem na twarzach – powiedział szkoleniowiec gości, wychowanek Juranda, Jakub Bonisławski.
Jurand pozostaje na dziesiątym miejscu w tabeli, ale zaczyna naciskać outsider z Tczewa, który wygrał po karnych (za dwa punkty) z Gwardią Koszalin. W najbliższej kolejce niebiesko-biało-czerwoni będą pauzować. Rundę jesienną zakończą meczem na własnym parkiecie z KS Wójcik Meble Elbląg 9 grudnia.
SCKS Jurand Ciechanów – SPR GKS Żukowo 35:36 (18:17)
SCKS Jurand: Zjadewicz, Mirzejewski, Skowroński – Dobrzyniecki 6, Dębiec 6, Smoliński 5, Rutkowski 4, Tobolski 4, Olszewski 3, Królikowski 3, Chełmiński 2, Balcerzak 1, Szuba 1
Karne: 1/2
Kary: 12 min. (Dobrzyniecki – 4 min., Dębiec – 4 min., Balcerzak – 2 min., Chełmiński – 2 min.)